niedziela, 14 sierpnia 2011

Dobranoc, panie Lenin! - Tiziano Terzani




O Tiziano Terzanim usłyszałam całkiem niedawno. Rzecz jasna w kontekście porównań z Ryszardem Kapuścińskim. RK uwielbiam - postanowiłam spróbować z brodatym Włochem. Jako, że tematyka "Dobranoc, panie Lenin!" również oscyluje wokół moich prywatnych zainteresowań - ZSRR, moment upadku komunizmu pokazany od środka. Powiem szczerze - książkę potraktowałam jako przesmakowity kąsek i troszkę świadomie odsuwałam moment jej przeczytania - lubię czekać na to, co sprawia przyjemność. Jak najdłużej się da. Książkę przeczytałam. I co? I oficjalnie stwierdzam - Tiziano Terzani jest fenomenalnym reporterem. 

"Dobranoc ..." to dziennik prowadzony przez Terzaniego w momencie jego podróży po Azji Środkowej - rozpoczyna on swoją wędrówkę 16 sierpnia 1991 roku w Chabarowsku i przez następny miesiąc przemierza kolejno chińsko-radziecką granicę, Syberię, Kazachstan, Kirgizję, Uzbekistan, Tadżykistan, Turkmenię, Azerbejdżan, Gruzję oraz Armenię, aby podróż swą zakończyć w Moskwie, w Mauzoleum Lenina. Terzani opisuję swoją wyprawę dzień po dniu. Jego pióro jest lekkie, skrzy się od dobrego gatunkowo poczucia humoru przyprawionego ironią. Skupia się na ludziach i historii miejsc w których dane mu było przebywać. Wnioski, które wysnuwa są trafne. Być może fakt pochodzenia pozwalał mu spojrzeć na komunistyczny, upadający światek.

Terzani wielokrotnie opisuje absurdy życia codziennego w ZSRR. Groteskowe rozmieszczenie fabryk produkujących artykuły pierwszej potrzeby, który przestaje działać w momencie ogłaszania niepodległości przez kolejne republiki Związku Radzieckiego. W Gruzji brakuje żarówek, gdyż były one produkowane w Armenii, z kolei Armenia nie ma dostępu do ropy naftowej, która znajduje się w sąsiednim Azerbejdżanie, ale z przyczyn politycznych nie może jej zakupić. Na terenie całego byłego ZSRR brakuje prozaicznej rzeczy, jaką jest mydło do golenia. 

Autor zwraca uwagę na kontrast jaki maluje się pomiędzy zwykłymi obywatelami a tymi przedstawionymi na pomnikach, których nie brakuje w każdym mieście. Przodownicy pracy, prężni młodzieńcy to osoby uśmiechnięte, szczęśliwe, pełne energii, spoglądające z cokołów czy też płaskorzeźb na budynkach. Pod cokołami można było zauważyć twarze smutne, zaniedbane, pełne narastającej rezygnacji. Codzienność komunizmu to zdaniem Terzaniego oczekiwanie: na autobus, na otwarcie sklepów, na dostawę towaru. Oczekiwanie mieszkańcy mają we krwi i wykazują się w tym wyjątkową cierpliwością. Terzani zwraca też uwagę na sztuczność i brutalność procesu wcielania w ZSRR terenów takich jak Uzbekistan, Tadżykistan czy Azerbejdżan. Dotknął też problemu rodzących się radykalizmów na tle islamskich w republikach Azji Środkowej. 

Terzaniego wydarzenia zmieniające historię spotykają podczas rejsu po rzece Amur - granicznej pomiędzy ZSRR a ChRL. Przemierzając kolejne republiki dochodzi on do wniosku, że rewolucja na "prowincji" to przede wszystkim burzenie pomników - głównie Lenina oraz lokalnych przywódców komunistycznych. Poza tym nic się nie zmienia - partia komunistyczna zmienia swoją nazwę, ale członkowie pozostają ci sami. Co najwyżej zamykano muzea, gdyż należało je "zreorganizować". "Przez całe lata przekazywaliśmy same kłamstwa i niełatwo jest zacząć opowiadać prawdę. Potrzebujemy czasu, żeby się do tego przyzwyczaić."*

Książka pisana jest fenomenalnym językiem - kolejne rozdziały czyta się jednym tchem. Dobry warsztat reporterski to jedno. Drugie to mnóstwo ciekawostek historycznych zgrabnie wplecionych w tekst. Znajdziecie tutaj legendę o czadorze, historię starożytnych perskich miast. Historie kolejnych narodów podane w bardzo lekki, ale nie uproszczony sposób. Postaci, które Terzani spotyka na swojej drodze są wyjątkowo dobrymi komentatorami wydarzeń, którym przyszło im świadkować. Niech za dowód wyjątkowego kunsztu dziennikarskiego posłuży niniejszy przykład - Terzani opowiada o rzezi Ormian na dwóch stronach. Czytałam o tym sporo, ale nikt nie ujął sedna tematu w tak zwięzły, sugestywny i emocjonalny sposób. Zainteresowanych odsyłam do lektury.

Kto dobrnął do tego miejsca wie, że lekturę zdecydowanie polecam. Lubię literaturę reporterską, ale zdarzają się lepsi i gorsi przedstawiciele tego gatunku. Terzani jest mistrzem. Zacieram ręce na fakt, że sporo jego książek można już przeczytać po polsku. Polecam każdemu zainteresowanemu tematyką ZSRR. Kogo interesuje islam w zupełnie niearabskim wydaniu - po "Dobranoc..." marsz! Kogo interesuje historia tych terenów - jak wyżej. Świetny język, interesujące historie, worek ciekawostek historycznych, a wszystko na najwyższym poziomie. Zdecydowanie i wręcz nachalnie polecam!


* T. Terzani, "Dobranoc, panie Lenin!", Poznań 2011, s. 260. 

kategoria: literatura faktu - zbiór reportaży
Wydawnictwo Zysk i S-ka 2011, s. 576
Biblionetka: 5,5/6
Moja ocena: 6/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Zysk i S-ka. Dziękuję!

8 komentarzy:

  1. o mały włos jej ostatnio nie kupiłam :) teraz żałuję...

    OdpowiedzUsuń
  2. @Isabelle - zaiste żałuj! Świetna, naprawdę dawno nie czytałam w takim tempie i z tak rosnącym zadowoleniem :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nigdy nie interesowałam się tą tematyką jednak może przydałaby mi się mała odskocznia od literatury grozy by z ciekawości poznać dziennik prowadzony przez Terzaniego.

    OdpowiedzUsuń
  4. @cyrysia - jeśli lubisz dobre reportaże to na pewno się spodoba. Mnie zachwyciło szczególnie uchwycenie upadku ZSRR "od dołu" - przez pryzmat zwykłych ludzi i prowincji. Ale ja politolożka jestem,w dodatku z przeszłością ruso-zsrro-filską :) Także możliwe żem nieobiektywna :) Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie znam zbytnio twórczości Terzaniego, ale książkę mam w domu także przeczytam ;-) zresztą, po tak pozytywnej recenzji, grzechem byłoby tego nie zrobić ;-)

    OdpowiedzUsuń
  6. O taaak!! ja chcę, ja chcę!:)

    OdpowiedzUsuń
  7. @elwika - też nie znałam, ale opis był zachęcający. Nie spodziewałam się aż tak dobrej literatury. A tu taka niespodzianka :)
    @papryczka - i słusznie :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Cieszę się, że mam Terzaniego na półce, Twoja entuzjastyczna recenzja utwierdza mnie tylko w przekonaniu, że to był dobry wybór:) Chętnie weszłabym jeszcze w posiadanie książek "W Azji" i "Zakazane wrota" - też zapowiadają się interesująco:)

    OdpowiedzUsuń

.
.
Template developed by Confluent Forms LLC