wtorek, 10 stycznia 2012

Spacer po szczęście - Lucy Dillon




Już kilkukrotnie zwracałam uwagę i wylewałam swój żal oraz pretensje na temat okładkowych opisów. Czasem mam wrażenie, że osoby przygotowujące owe robią na złość nam Czytelnikom. Byle napisać, byle sklecić parę banalnych zdań, żeby było. Uogólniam teraz pewnie mocno, bo owszem - zdarzają się dobre opisy okładkowe. Jednak krzywda wymierzona w "Spacer po szczęście" jest niemal niepomierna. Po paru zdaniach mamy wrażenie, że oto w naszych rękach znalazł się mocno naiwny i przygłupawy romans o Juliet, wyprowadzaczce psów. Nie twierdzę, że oto powstało wybitne dzieło. To jest czytadło i żaden opis by tego nie zmienił. Ale to bardzo pozytywne, motywujące i ciepłe czytadło.

Jest Juliet, trzydziestoparoletnia wdowa. Jej mąż, Ben, zmarł nagle - wybiegł z domu po ich kłótni i już nigdy nie wrócił. Juliet spędza dzień za dniem w niedokończonym, kupionym wspólnie domu, rozmawiając z psem - terierem Mintonem i nie dopuszczając do siebie myśli, że jej życie będzie mogło jeszcze kiedykolwiek wyglądać normalnie. Jej matka, postanawia wyciągnąć ją z domu, powierzając suczkę Coco - nieco otyłą i leniwą labradorkę. Nieco później do gromadki dołącza nadpobudliwy jamnik Hector. I tak oto, kilka razy w tygodniu Juliet musi wyjść z domu, aby spacerować z psiakami. W międzyczasie przyjaciel sąsiadów pomaga jej podjąć decyzję o wyremontowaniu domu. I tak oto Juliet, powoli wraca do normalnego życia. 

Nie chciałabym zdradzać zbyt wielu wątków, co by nie popsuć przyjemności z czytania. Powieść jest niezwykle ciepła, optymistyczna i w lekki sposób pokazuje jak wrócić do normalności po trudnych przeżyciach. Jak budować swoją nową rzeczywistość dzień po dniu, krok po kroku. Bez zbędnych i dramatycznych rewolucji. Tak po prostu. Owszem, momentami trąca banałem i ckliwym romansem, ale jej wydźwięk jest tak niezwykle pozytywny, że nie sposób nie ulec jej czarowi.

To książka również dla psiarzy (do których i ja należę). To, że ze swoim psem rozmawia się jak z człowiekiem, nie powinno nikogo dziwić. Nie rozumie tego tylko ten, co sam psa nie ma. To, że psy są w swojej miłości i oddaniu bezwarunkowe - też wiemy. W momentach kiedy jest źle, to pies będzie leżał obok Ciebie i swoim ciepłym ciałem dodawał otuchy. "Spacer po szczęście" to również piękna historia o psach, które budują więź ze swoimi właścicielami i niejednokrotnie pokazują, co tak naprawdę w życiu jest ważne. Ich nieograniczona wdzięczność za wyprowadzenie na spacer czy zabawy z piłką potrafią doskonale odstresować.  

"Spacer po szczęście" jest również fajnym przesłaniem dla tych, którzy uważają, że ich życie będzie perfekcyjne tylko wtedy, jeśli każdy element będzie idealny i bez rysy. Postać Louise, starszej siostry Juliet, pokazuje, że każdy ma prawo do błędów, bycia nieidealną matką, żoną, pracownikiem. Czasem należy wziąć urlop od bycia doskonałym i skupić się na tym, co jest dla nas najważniejsze. Ciekawy wątek, bardzo ludzki, ale podobnie jak historia Juliet rozwiązany pozytywnie.

Powieść jest mocno terapeutyczna. W moim rozumieniu powinny po nią sięgnąć osoby, którym wydaje się, że stanęły w takim punkcie życia, że nic nie drgnie ani o centymetr. Bez szalonej rewolucji, metodą drobnych kroczków można odczarować złą passę czy też depresję. Ze zwierzakiem łatwiej, ale z nim dużo przyjemniej. Będę szczera - jestem pod sporym wrażeniem tej historii, bo nastawiałam się na mękę z miałkim romansem o przewidywalnym zaskoczeniu, a zostałam wtłoczono w bardzo fajną obyczajową historię. Z psiakami w tle. Oczywiście, że nie jest to powieść wybitna. Jednak wprowadza w tak pozytywny nastrój, że nie sposób nie powiedzieć o niej "jaka fajna książka!". 

Kategoria: współczesna literatura piękna
Wydawnictwo Prószyński i S-ka 2011, s. 400
Biblionetka: 4,83/6
Moja ocena: 5/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Prószyński i S-ka.

7 komentarzy:

  1. A ja mam ochotę napisać "o jaka fajna recenzja" :D Naprawdę przeczytałam z przyjemnością :) Co do samej książki, to zgadzam się, że przeczytawszy sam opis ominęłabym ją szerokim łukiem, a tak przynajmniej już wiem, że nie muszę :) Nie będę się za nią jakoś może specjalnie rozglądać, ale jeśli wpadnie mi w ręce to sobie nie odmówię.

    OdpowiedzUsuń
  2. Kusi mnie ta ksiażka, oj kusi. I chyba oficjalnie wpiszę ją na listę do nabycia! Strasznej ochoty mi narobiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam na półce inną książkę tej autorki 'Psy, Rachel i cała reszta', nawet podobny piesek jest na okładce ;)
    Nie czytałam jeszcze, nie znam kompletnie stylu autorki, więc najpierw sięgnę po tę, która już od dłuższego czasu kurzy się na półce, a później się zobaczy ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie myślałam, ze przeczytam cala recenzje, bo wydawało mi się, ze wiem o czym będzie ta książka i co się tu świeci ( przypomniała mi nawet się bohaterka filmu SIOSTRY). Niemniej jednak recenzje przeczytałam i jestem mile zaskoczona Twoja opinia. Fajnie, ze można napisać fajna książkę o psach nie przysłaniając jej tandetnymi historiami rodem z harlequinów.

    OdpowiedzUsuń
  5. Okładka jest śliczna, a opis zachęcający, więc chętnie przeczytam :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Okładka właśnie wprowadza taki spokój w czytelniku, że się ma do czynienia z czymś przyjemnym. Chwytam to :D

    OdpowiedzUsuń
  7. @aerien - A dziękuję :)Koniecznie! Bardzo, bardzo fajna, ciepła książka.
    @Kasiek - a bardzo się cieszę! Miło mi, że zachęciłam. Naprawdę bardzo sympatyczna książka i warto zapomnieć się w niej podczas popołudnia.
    @Evita - a to ciekawe bo takiego pieska akurat w książce nie ma. Nie czepiajmy się jednak szczegółów. Jestem bardzo ciekawa "Psów, Rachel ...", dlatego poczekam na Twoją opinię, a sama jak się natknę na tę książkę, to chętnie przeczytam.
    @ann - miło mi, że poświęciłaś czas i zachęciłam do książki :) Poziom harlequinowatości absolutnie akceptowalny. Naprawdę fajna historia.
    @Karolka - to prawda, psiak rozczula. Opis na niej umieszczony zniechęca (mnie przynajmniej), ale warto przeczytać.
    @Krzysztof - Taaak, aż chce się tego psiaka za uchem podrapać. I położyć obok niego z książką ...

    OdpowiedzUsuń

.
.
Template developed by Confluent Forms LLC