środa, 17 sierpnia 2011

Ostatni lot nad Kongo - Wojciech Scelina




Kolonializm - impreza zafundowana przez państwa rozwinięte gospodarczo tym, którym z wielu przyczyn nie mogło to być dane. W praktyce - zupełna eksploracja bogactw naturalnych oraz ludzi. Polityka doprowadzała do jeszcze większego zacofania kolonii, dyskryminacji autochtonów. W wyniku dyskusji na arenie międzynarodowej po II wojnie światowej rozpoczął się (powolny) proces dekolonizacji. To by było tyle, w ogromnym skrócie, jeśli chodzi o punkt spojrzenia stricte politologiczny. Do tej pory taki właśnie był mój pogląd na kwestię kolonizacji - czysto historyczny, gołe daty, fakty. Podróż w głąb duszy osoby, która trafia do jednej z kolonii należącej do jego rodzinnego kraju, możemy odbyć dzięki powieści Wojciecha Sceliny "Ostatni lot nad Kongo".

Kongo to państwo położone w środkowej Afryce. Wojciech Scelina opisuje kraj jako nieprzebytą dżunglę, pełną dzikiego zwierza. Dość stereotypowo, jednak opisy przyrody w przypadku "Ostaniego lotu..." mają inne zadanie. Wprowadzają one w klimat opowieści, budują napięcie. 

"Ostatni lot ..." to historia młodego Belga, Nathana, który w poszukiwaniu przygody oraz celem zapomnienia przykrych wydarzeń, wyrusza na przygodę do belgijskiej kolonii, Kongo. Miejsce do którego przybywa znacznie różni się od tego, które opisywał mu jego wuj, który to zaszczepił mu pociąg do przygody. Kongo to miejsce w którym biały człowiek wyzyskuje czarnoskórego i w którym ujawniają się jego najgorsze instynkty. Zniesmaczony takim obrotem sprawy Nathan postanawia udać się w głąb lądu, gdyż wydaje mu się, że tam właśnie spotka prawdziwe, pełne przygód Kongo. 

Powieść tą można właściwie nazwać powiastką filozoficzną. Lwia część historii to wywody Nathana lub jego przyjaciela, rozterki moralne, które nimi targają. Miejsce, w którym się znaleźli stawia przed nimi trudne zadania, niejednokrotnie przerastające ich możliwości - fizyczne i mentalne. Autor zadbał o gawędziarski styl prowadzenia narracji, przeplatany fragmentami dziennika przyjaciela Nathana - Harry'ego. Natłok myśli i mnogość poruszanych wątków z jednej strony oddaje proces "myślenia" u ludzi - nasze przemyślenia niejednokrotnie kłębią się w naszej głowie, a jedną myśl goni kilkanaście innych. Z drugiej strony bardzo obciąża to narrację i sprawia, że trudno jest odnaleźć się w tym gąszczu przemyśleń. Na spory plus zasługuje próba prowadzenia narracji w klimacie powieści XIX wiecznej.

Trudno jest mi jednoznacznie ocenić i stwierdzić czy polecam tę powieść czy nie. Po opisie spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Niezbyt przepadam za nadmiernym filozofowaniem, a "Ostatni lot ..."o tym właśnie traktuje. Jeśli ktoś lubi taki styl narracji -książka zapewne przypadnie mu do gustu. Nie można odmówić autorowi erudycji, jednak momentami z tyłu czaszki pojawiała mi się nieznośna myśl, iż to bardzo ładne, ale jednak lanie wody. Minusik za błędy ortograficzne. 

Kategoria: współczesna literatura polska
Wydawnictwo Novae Res 2010, s. 260
Moja ocena: 4-/6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Novae Res. Dziękuję!

10 komentarzy:

  1. Książkę czytałam i podobała mi się. Ogólnie bardzo cenię lektury z Afryką w tle, więc nie mogło być inaczej:)
    Pozdrawiam!!

    OdpowiedzUsuń
  2. Skuszę się tylko jak najdzie mnie ochota na takie filozoficzne klimaty. Wydaje mi się, że na każda chwilę ta książka nie jest odpowiednia-trzeba dopasować do niem moment. Chyba, że się mylę...?:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Mam ją na oku od jakiegoś czasu. Tylko jakoś chwilowo mnie nie ciągnie do niej.

    OdpowiedzUsuń
  4. Niestety nie czytałam, ale zapowiada się bardzo ciekawie. Lubię Afrykę, więc podobne powieści wzbudzają moje zainteresowanie.
    Poszukam jej, może mi się uda wypożyczyć.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  5. Właściwie to nie wiem. Lubię książki gdzie opisywane są inne państwa, lubię podróże. A po recenzji waham się czy kiedyś ją przeczytam.. ;)

    OdpowiedzUsuń
  6. @kasandra_85 - no szkoda,że Afryka jest tutaj właśnie takim rozmytym tłem. Po opisie spodziewałam się czegoś zupełnie innego. Nie zachwyciła mnie, ale doceniam jak najbardziej kunszt autora, który (jak wyczytałam u kogoś na blogu) bardzo młody jest.
    @Ewa - moje zdanie jest takie, że się nie mylisz. Jak ktoś lubi filozofowanie - będzie zadowolony.
    @Bujaczek - może warto poczekać na odpowiedni moment, może właśnie u mnie czas nietrafiony... może może może... :)
    @Grafogirl - szczerze mówiąc Afryka to jedynie pretekst. mało Afryki w Afryce - ale to moje zdanie. Raczej książka jest o kolonializmie w ogóle, niż stricte o Czarnym Lądzie.
    @Cassiel - no właśnie książka nie jest ani podróżnicza, kraj troszkę opisuje, ale dość ogólnie. Spodziewałam się właśnie reporterki jakiejś, a tutaj mamy esej o kolonializmie. Dobry - bo nie można powiedzieć, że słaby, ale...troszkę nie mój klimat.
    Pozdrawiam Was wszystkie!

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie słyszałam o tej książce, ale brzmi ciekawie :)
    Pozdrawiam i dodaję do linków :D

    Miqa

    OdpowiedzUsuń
  8. @miqa- nie dla każdego...nie na każdy czas, ale mimo wszystko warto przeczytać. Dzięki za dodanie do linków i również pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  9. Do mnie jakoś nie przemawia tematyka, wiem, że nie powinnam z góry skreślać tej książki, lecz na chwilę obecna nie chcę wnikać w nurty filozoficzne.

    OdpowiedzUsuń
  10. @cyrysia - jeśli filozofowanie jest Ci dalekie, to faktycznie nie ucieszysz się z tej książki. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

.
.
Template developed by Confluent Forms LLC