piątek, 6 stycznia 2012

Romans z trupem w tle - Ewa Stec




Czasami jest tak, że potrzebujemy lektury lekkiej, frywolnej, zabawnej i nieskomplikowanej. Wydawcy, księgarnie, biblioteki odpowiadają wręcz z nadwyżką na taką potrzebę. Po przeczytaniu książki pani Ewy Stec odniosłam jednak wrażenie, że albo się w gatunku oczytałam i trzeba sobie zrobić długi urlop od kryminałów a la J. Chmielewska, albo kryminały w spódnicy są w stanie osiągnąć pewien określony poziom i ani punktu wyżej. I zdradziłam się we wstępie z odczuciami, ale nie dajcie się zwieść, tak jak to zrobiła pani Ewa Stec z moją osobą. Ta powieść ma potencjał. 

Jeśli chodzi o specyfikę kryminałów dla kobiet to "Romans z trupem w tle" zawiera w sobie chyba wszystkie niezbędne składniki. Kobieta - jest, broń dziwaczna - jest, absurdalne powody pogoni kryminalnej - są, zwariowane otoczenie - jest, absurd gęsto się ścielący - jest, razy dwa nawet. Dodajmy do tego nieco romansu w damskim wydaniu (marzenia o rycerzu z giwerą i nieskazitelnym charakterem, który zawsze zjawia się dokładnie tam, gdzie powinien)   i voila! - mamy powieść niemal idealną. Pani Ewa Stec wszystkie te wytyczne mocno do serca sobie wzięła, składniki sprawnie zamieszała, fabułą zakręciła niczym bąkiem i ... co wyszło? Jestem klasycznie (kto mnie czyta, ten wie) rozdarta. Bo i się podobało i ... nie do końca.

Mocnym punktem jest tutaj zdecydowanie fabuła. Zakręcona niczym rosyjski termos, okraszona bardzo absurdalnymi elementami (gangster o duszy artysty, sympatyczny Wiesio rodem ze wsi, który nie potrafi zdecydować się czy chce być metroseksualny czy może woli uderzać w mocniejsze klimaty, ogrodowy krasnal jako główny element rozgrywki etc.) rozwija się sprawnie, w pewnym momencie z nieukrywaną satysfakcją zasyczałam "ależ przewidywalna!" i kilkanaście stron później pani Stec dość mocno zakręciła moim czytelniczym doświadczeniem. I dałam się zwieść niczym początkująca molica. Bardzo, bardzo w to mi graj! Troszkę (mocno!) zła jestem za wszystkie ckliwe wstawki rodem z tanich Harlequinów. No nie lubię tak w książkach, nie wzruszają mnie optymistyczne (pomimo wszystkiego) zakończenia i zakończenie fabuły w klimacie "i żyli długo i szczęśliwie ...". Patrząc ogólnie i obiektywnie - źle nie jest.

Główna bohaterka wzbudza we mnie mieszane uczucia. Agnieszka jest z jednej strony babką, której nic nie straszne, a z drugiej jak już wdepnie w jakiś kłopot to zachowuje się niczym małe dziecko. Zdaję sobie sprawę, że książki z tej półki nie stawiają sobie za cel głębokiego rysu psychologicznego bohatera. Jednak więcej wysiłku w wykreowaniu prawdziwej postaci mocno podreperowałoby ogólną ocenę książki. Postacie poboczne to doprawdy szalona plejada i kogóż tu nie ma. Wypadają dużo ciekawiej niż główna bohaterka. Pani Stec ma jednak w swoim piórze coś fajnego, bo bohaterów pobocznych opisała bardzo plastycznie. 

Jest to trzecia książka pani Stec, którą czytałam. "Klub Matek Swatek" podobał się, kontynuacja dużo mniej. "Romans z trupem w tle" to jej debiut. I to było dla mnie swoiste zaskoczenie, bo patrząc na warstwę fabuły - "Romans ..." wydaje się być dużo bardziej dojrzały niż "KMS". Ponadto zauważyłam elementy wspólne dla wszystkich trzech książek - przede wszystkim postać Wróżki Klary Widzącej. W "Romansie ..." jest ona mocno poboczna i mocno delikatna w porównaniu z tym, co prezentuje w KMS i kontynuacji. Są szalone przyjaciółki gotowe duszę sprzedać, a już na pewno wolny czas poświęcić dla wplątanej w niezłe bagno koleżanki. Elementów wspólnych fabuły jest również sporo. Momentami książki pani Stec mocno feminizują, gdyż faceci przedstawieni tutaj sprawiają wrażenie pozbawionych mózgu, nieczułych zdrajców, którzy są albo bardzo źli, albo bardzo dobrzy, albo udają, że są źli, żeby pokazać jacy są dobrzy. Przy całym moim sceptycyzmie dla facetów - no aż tacy paskudni z jednej strony, lub tacy cudowni i słodcy z drugiej to też oni nie są. 

Podsumowując - rewelacyjna książka jeśli nastawicie się na klasyczny babski kryminał. Krew się nie poleje, zbrodnia zostania dokonana w białych rękawiczkach, otrzymacie sporą dawkę dobrego humoru i jeszcze większą sarkazmu. Jeśli jednak naczytaliście (naczytałyście) się takich książek sporo, możecie czuć lekki niedosyt i mimo wszystko sięgniecie ponownie po Chmielewską, bez zachwytu nad Ewą Stec.

Kategoria: thriller, sensacja, kryminał
Wydawnictwo Otwarte 2009, s. 320.
Biblionetka: 4,63/6
Lubimy czytać: 6,68/10
Moja ocena: 3+ (dużym!) /6

Książkę przeczytałam dzięki uprzejmości Wydawnictwa Otwarte.

5 komentarzy:

  1. Mam na półce dwie książki tej autorki jeszcze nie czytane. Czekam na odpowiedni moment i myślę, że po sesji zafunduję sobie taki relaks :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zdrada i zemsta... Trochę to brzmi sztampowo i banalnie. Ale nie mówię nie, zawsze można się pozytywnie zaskoczyć. Ewy Stec jeszcze nie czytałam, na pewno sięgnę, po tę książkę lub inną.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Stec jest rewelacyjna. O ile Romans jest całkiem niezły, o tyle przy Polowaniu na Perpetuę płakałam ze śmiechu.

    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  4. @Dosiak - myślę, że Ewa Stec będzie na relaks idealna. Zrób sobie jednak przerwy pomiędzy książkami. Mnie się jej 3 książki mocno zamazują i nie do końca już pamiętam, co było w której.
    @Artsajke - obiektywnie - trudno coś nowego wymyślić w kryminałach, jednak Ewa Stec jest jakiś świeżym powiewem.
    @Magda - Hmm... myślisz, że nie przedawkuję jeśli przeczytam jeszcze jedną jej książkę?

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie, spokojnie możesz czytać następną ;)

    OdpowiedzUsuń

.
.
Template developed by Confluent Forms LLC